Strona:Juliusz Verne-Sfinks lodowy.djvu/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 50 —

tylko ludzi, rozdwojonych jeszcze niezgodą. Gdy więc nadchodzi szalona burza, bezładnie umieszczony na spodzie ładunek, rzucany jest o ściany starego okrętu tak, iż tworzą się wkrótce uszkodzenia, któremi woda poczyna wdzierać się do wnętrza.
Jedynie energiczne użycie pompy i spieszne załatanie otworów, może ocalić statek od największego niebezpieczeństwa. Niema jednak nikogo, ktoby się chciał tem zająć, bowiem nagła śmierć jednego z majtków należących do partyi Dick Petersa, śmierć z trucizny podsuniętej ręką starszego oficera, ostrzega tamtych, aby bez zwłoki czasu usunęli przeciwników.
W tej krytycznej chwili August opowiada Petersowi wszystko co dotyczy Artura, który też zaraz wychodzi z ukrycia i oświadcza się, że stanie po ich stronie.
Przeciwnicy wszakże mimo tego mają jeszcze przewagę w liczbie. Zdecydowany na wszystko Peters, wrzuca do morza jednem silnem pchnięciem majtka stojącego na straży, co mu tem łatwiej przychodzi, że wzburzone wody szalejącą wciąż burzą podzwrotnikową, rzucają okrętem, jak drobną łupiną.
Pozostali zwolennicy starszego oficera, do których chwilowo przyłączył się kucharz, ucztowali właśnie w kajucie kapitana, i chociaż ogólnie byli już w stanie nietrzeźwym, jednakże zdaniem Petersa, wypadało działać z możliwą ostrożnością.
Tu Arturowi Prym przychodzi myśl, przebrania się za otrutego majtka i występując w roli tegoż, podziałać na zabobonne zwykle umysły marynarzy.
Sztuczka ta wywołuje nadspodziewane wrażenie, bo zaledwie oficer zobaczył niby widmo swej ofiary, krzyknął przeraźliwym głosem i padł martwy na ziemię.