Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
194

stanowczo. Powodzenie jego przedsięwzięcia zależało od tego.
Raz wieczorem, po dniu dosyć ciepłym, w którym bardzo już widoczne były dowody topnienia lodów, Hatteras zaczął mówić o interesującem go w najwyższym stopniu morzu wolnem od lodów. Przytoczył cały szereg rozumowań dobrze mu znanych, a popierających mniemanie o morzu wolnem od lodu pod biegunem. Jak zwykle, tak i teraz doktór gorącym był stronnikiem tej teoryi, bo też wnioskom z niej czerpanym nie zbywało na trafności.
— Widoczne jest, mówił, że skoro ocean uwalnia się z lodów przy zatoce Wiktoryi, to i część jego południowa wolna od nich będzie aż do Nowej Kornwalii i do kanału Królowej. Widzieli to Penny i Belcher i zapewne widzieli dobrze.
— To samo i ja mniemam, odpowiedział doktór, i nic nie upoważnia do powątpiewania o dobrej wierze słynnych tych żeglarzy. Usiłowano wytłómaczyć ich zeznania, zwalając na zwodniczy obraz mirażu; ale oni zbyt stanowcze złożyli twierdzenie, żeby nie mieli być najzupełniej przekonani o tej rzeczy.
— Tak też i ja o tem myślałem zawsze, rzekł Altamont mięszający się do rozmowy; wody pod-