Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
13

rozmaitego gatunku żelaztwa, wszystko rozrzucone było jak nabój kartaczowy.
Żelaztwo to byłoby nieocenionym nabytkiem dla jakiego pokolenia Eskimosów, ale w obecnem położeniu podróżnych, żadnej dla nich nie miało wartości; szukano przedewszystkiem żywności, a tej właśnie mało doktór znajdował.
— To źle, mówił sam do siebie, widać że śpiżarnia okrętowa, będąc najbliżej magazynu prochowego, w zupełności przez wybuch zniszczoną została; co się nie spaliło, to poszło w okruchy. Jeśli Johnson nie będzie szczęśliwszym odemnie, to nie wiem co poczniemy.
Starannie szukając coraz dalej od okrętu, doktór zebrał przecie w różnych miejscach około piętnastu funtów ekstraktu mięsnego (pemmican) i cztery butelki wódką napełnione, które upadłszy na śnieg miękki w chwili eksplozyi, nie uległy stłuczeniu.
Nieco dalej znowu, znalazł dwie paczki ziarn rzeżuchy, które bardzo dobrze zastąpić mogły sok cytrynowy, z tak pomyślnym skutkiem używany przeciw szkorbutowi.
Po upływie dwóch godzin, doktór i Johnson zeszli się znowu, komunikując sobie nawzajem