Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
345

— Kapitanie! jeśli to jest kern, to możemy w nim znaleźć ważne dla nas dokumenta; może nawet w nim złożony jest zapas żywności, w każdym razie warto, zajrzeć.
— A któryż by Europejczyk zdołał dojść aż tutaj, rzekł Hatteras wzruszając ramionami.
— Alboż to koniecznie Europejczyk, odrzekł doktór; czy Eskimosi nie mogli tu zrobić schowania na to co złowią lub upolują? Zdaje mi się, że to u nich jest we zwyczaju.
— Dobrze doktorze, zobacz, ale sądzę że próżne będą twe mozoły.
Clawbonny i Bell uzbrojeni w oskardy poszli do kernu. Duk nie przestawał szczekać zajadle. Lód mocno spajał kamienie, jednakże kilka silniejszych uderzeń zdołało je rozwalić.
— Widocznie tu coś jest, rzekł doktór.
— I mnie się tak zdaje, dodał Bell.
Rozrzucono z pośpiechem kamienie i wkrótce znaleziono skrytkę, z której wydobyto papier bardzo zwilgotniały. Doktór porwał go z bijącem sercem; Hatteras wziął mu ręki papier, i czytał co następuje:
„Altam... Porpoise, 13 grud... 1860, 12°... dług. 8°... 35′ szer...“
Porpoise! zawołał doktór.