Przejdź do zawartości

Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
257

mu się podobać będzie, ale nikt nie ma obowiązku iść z nim koniecznie.
— Dość przypomnieć sobie, dodał Gripper, pierwszą jego podróż na morze Baffińskie i wszystkie jej następstwa.
— A wyprawę Farewela który przy Szpitzbergu zginął pod jego dowództwem, odezwał się Clifton.
— I z której on sam tylko jeden powrócił, dodał Gripper.
— On i pies jego, mówił Clifton.
— Nie mamy wcale ochoty poświęcać się dla przyjemności tego człowieka, dorzucił Pen.
— Ani tracić wynagrodzenia, któreśmy tak ciężko zapracowali.
Uwagi tej nie mógł zrobić nikt inny jak Clifton.
— Gdy przepłyniemy siedmdziesiaty ósmy stopień, od którego już tak niedaleko jesteśmy, mówił dalej, wypadnie na każdego z nas po trzysta siedmdziesiąt pięć funtów.
— Ale czy ich nie stracimy, wtrącił Gripper, powracając bez kapitana?
— Zapewne że nie, odpowiedział Clifton, skoro udowodnimy, że powrót stał się niezbędnym.
— Jednakże... kapitana...
— Bądź spokojny, odezwał się Pen, będziemy mieli innego i lepszego jeszcze kapitana, którego