Przejdź do zawartości

Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
70

— Kto wie, odpowiedział doktór, czy w wieku dziesiątym ziemia ta nie miała prawa do tej nazwy! Nie jedna przemiana tego rodzaju zaszła na naszej kuli ziemskiej; zdziwisz się bardzo gdy ci powiem, że kronikarze islandzcy opowiadają o dwustu osadach kwitnących w tych stronach przed ośmiuset lub dziewięciuset laty.
— Trudno temu wierzyć panie Clawbonny, widząc czem jest ten kraj obecnie.
— A przecież jakkolwiek smutne są te strony, dają jednak ludziom przytułek, i to nawet Europejczykom cywilizowanym.
— Prawda! W Disko, w Uppernawik, spotkamy ludzi żyjących w tym klimacie; zdaje mi się jednak, że żyją tam z musu, a nie z dobrej woli.
— Człowiek do wszystkiego przywyka, i nie zdaje mi się żeby ci Grenlandczycy byli w gorszem położeniu niż wyrobnicy w naszych wielkich miastach; to pewna, że życie tamtych nie jest tak nędzne, jak tych drugich. Brak im wprawdzie dogodności jakie posiadają mieszkańcy cieplejszego klimatu; ale przyzwyczaiwszy się już raz, muszą mieć przyjemności, o których my nie mamy wyobrażenia.
— Takby należało przypuszczać panie Clawbonny, bo Pan Bóg jest sprawiedliwy. Przyznaję prze-