Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

życa, który legendy arabskie nazywają „człowiekiem już napół skamieniałym, ale jeszcze drgającym.“
Przyznać potrzeba, że najcierpliwszy obserwator mógł być rozdrażnionym. Właśnie ta półkula nieznana ukrywała się przed ich wzrokiem. Ta strona tarczy, która dwa tygodnie wcześniej, lub dwa tygodnie później, byłaby lub będzie wspaniale oświetloną promieniami słońca, niknęła teraz w ciemności zupełnej. A gdzież będzie pocisk za dwa tygodnie? Gdzie go zaciągną wypadki attrakcji? Któż to mógł powiedzieć?
Obserwacje selenograficzne przypuszczają powszechnie, że niewidzialna półkula księżycowa jest ze swego składu zupełnie podobna do półkuli widzialnej. Dostrzegają w rzeczy samej, prawie siódmą jej część w czasie tego ważenia się księżyca około swej osi, o jakich Barbicane wspominał. Otóż na tych kawałkach dostrzeganych, były tylko płaszczyzny i góry zwyczajne i okręgowe, jak niemniej kratery odpowiednie wskazanym na mappie. Można więc było odgadywać tę samą naturę, ten sam świat wyschnięty i martwy. A jednakże, jeśli atmosfera przeniosła się na tę stronę? Jeśli powietrze i woda życie nadały tym lądom odrodzonym? Jeśli wegetacja trwa tam jeszcze? Jeśli zwierzęta zaludniają te lądy i morza? Jeśli i człowiek żyje tam jeszcze przy tych wszystkich warunkach zamieszkalności? Ileż to pytań ciekawych zostawało do rozwiązania. Ileżto rzeczy niepewnych