Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kimkolwiek punkcie, to i Michał, porwany jego ruchem, takżeby wcześniej tam się dostać nie zdołał.
W tej chwili, o szóstej godzinie rano, ukazał się biegun księżycowy. Podróżnicy widzieli jednę tylko połowę tarczy żywo oświetloną, druga zaś ginęła w ciemnościach. Tu pocisk przeszedł linię odgraniczającą światło natężone od zupełnego cienia, i utonął w najgłębszych ciemnościach nocy.