Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.2.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

objawu odwilży. Powierzchnia morza była niezmiernie gładką i zamarzniętą, a dwa statki, usadowione na swoich lodowych podstawach, chyliły się ku przepaści.
Wówczas to znowu poruszono kwestyę Anglików zamkniętych na wysepce Gibraltaru. Nie wątpiono, że bezkarnie przetrwali oni nadzwyczajne mrozy zimy gallickiej.
Kapitan Servadac traktował tę kwestyę z punktu widzenia, który jak najlepiej świadczył o jego wspaniałomyślności. Powiedział on, że pomimo złego przyjęcia, jakiego niegdyś doznała od nich Dobryna, potrzeba było koniecznie porozumieć się z nimi, aby ich powiadomić o wszystkiem, czego z pewnością nie wiedzieli. Powrót na ziemię, który w każdym razie musi być rezultatem nowego starcia, grozi największemi niebezpieczeństwy. Potrzeba zatem uprzedzić Anglików i wezwać ich do wspólnego stawienia czoła niebezpieczeństwom.
Hrabia i porucznik Prokop zupełnie podzielali zdanie kapitana Servadac. Ludzkość tego wymagała, nie mogli być obojętni na los swoich bliźnich.
Ale jak dostać się do wysepki Gibraltaru?
Rzecz widoczna, że tylko morzem, to jest korzystając z twardej podstawy, jaką przedstawiała jeszcze powierzchnia zamarzniętego morza.
Zresztą był to jedyny sposób podróżowania z jednej wyspy do drugiej, gdyż za nastaniem odwilży żaden inny sposób nie był możliwy. W istocie nie można już było liczyć ani na dwu-