Przejdź do zawartości

Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.1.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wej klęski! Teraz, ojcze, powiedz jakie są twe zamiary? ku jakiej części Europy Dobryna ma się zwrócić?
— Ku Sycylii, ku Włochom, ku Francyi — zawołał kapitan Servadac — tam przecież będziemy mogli dowiedzieć się...
— Czy Dobryna nie mieści na swym pokładzie jedynych ludzi, którzy przeżyli katastrofę! — dodał z powagą hrabia.
Kapitan Servadac nie wyrzekł na to ani słowa, ponieważ smutne jego przeczucia zgadzały się z przeczuciami hrabiego. Jednak zmieniono kierunek i galiota wyminęła punkt, w którym przecinały się stopnie długości i szerokości znikłej wyspy.
Wybrzeże ciągle zarysowywało się od południa ku północy i nie dozwalało dotrzeć do zatoki Sydar, Wielkiego Syrtu starożytnych, ciągnącego się dawniej aż do egipskiego lądu. Tak było ciągle; nie istniał zatem dostęp do wybrzeży Grecyi i portów cesarstwa ottomańskiego. Niepodobna zatem było płynąć przez Archipelag, Dardanele, morze Marmara, Bosfor, morze Czarne, słowem ku południowym brzegom Rosyi.
Galiota, choćby nawet projekt ten przeszedł w wykonanie, jedną tylko drogą mogła żeglować, a mianowicie wschodnią, ażeby dotrzeć do północnych części morza Śródziemnego.
Próbowała tego w dniu 10 lutego. Ale jak gdyby żywioły zmówiły się walczyć przeciw niej, wiatr i fale połączyły swe siły by drogę jej tamować. Powstała szalona burza, podczas której bar-