Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.1.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wództwo na galiocie należało do porucznika Prokopa.
Porucznik ten był to człowiek trzydziestoletni. Urodzony w majątku hrabiego, z ojca usamowolnionego jeszcze na długo przed głośnym znanym ukazem, wdzięcznością i przyjaźnią powodowany, oddał się on duszą i ciałem hrabiemu Doskonały marynarz, wyćwiczywszy się w swym zawodzie na okrętach rządowych i kupieckich, ze stopniem porucznika przeniósł się na Dobrynę. Na pokładzie tego to statku podróżował z hrabią przez większą część roku, zimą opływając morze Śródziemne, latem żeglując po morzach północnych.
Porucznik Prokop był człowiekiem bardzo wykształconym, nawet poza obrębem swego zawodu. Zaszczyt przynosił on hrabiemu i sobie, nabywszy wiadomości godnych tego, kto go kazał kształcić. Nie mogła Dobryna być w lepszych rękach. Oprócz tego załoga jej była wyborowa. Składała się ona z mechanika, czterech majtków i kucharza, którzy wszyscy byli niegdyś poddanymi hrabiego i następnie pozostali w jego usługach, zgodnie z tradycyą. Marynarze ci nie wiele dbali o zamęt, jaki się pojawił w porządku fizycznym, od chwili jak pan ich podzielał z nimi ich losy. Co do porucznika Prokopa, to ten mocno się trwożył i dobrze wiedział, iż i hrabia w głębi duszy doznawał takiegoż niepokoju.
Dobryna więc żeglowała na zachód, poruszana żaglami i parą, ponieważ wiatr był pomyślny i pewno że pędziłaby z szybkością jedynastu