Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.1.djvu/069

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

innemi stałą. Była to Wega w konstelacyi Liry, ta sama, która za dwadzieścia tysięcy lat ma zastąpić gwiazdę polarną. Owoż, ponieważ od czternastu dni nie upłynęło dwudziestu tysięcy lat, należało wnioskować, że oś ziemska nagle zmieniła się.
— A zatem, zauważył kapitan, nie tylko oś zmieniła się, ale ponieważ przechodzi przez punkt tak zbliżony, przypuszczać należy, że morze Śródziemne przeniosło się ku równikowi.
I wpadł w otchłań myśli, podczas gdy wzrok błąkał się od Wielkiej Niedźwiedzicy, która stała się konstelacyą zodyakalną i której jeden tylko ogon wynurzał się wtedy z wód, aż do tych nowych gwiazd półsferza południowego, które po raz pierwszy ukazały się jego oczom.
Krzyk Ben-Zufa przywołał go na ziemię.
— Księżyc! — krzyknął ordynans.
— Księżyc?
— Tak jest, księżyc! — odparł Ben-Zuf, zachwycony, że znowu widzi „towarzysza nocy ziemskich“, jak mówią poeci.
I wskazywał na krąg, wznoszący się naprzeciw punktu, który słońce powinnoby zajmować w tej chwili.
Czy był to księżyc, czy inny jaki planeta podrzędny, zwiększony z powodu zbliżenia się? Kapitan Servadac byłby w kłopocie, gdyby mu przyszło orzekać o tem; wziął on dość silną lunetę, którą zwykle posługiwał się w swych robotach geodezyjnych i naprowadził ją na zapowiedzianą gwiazdę.