Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.2.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znowu daje się złapać bardzo łatwo, więc i tyle niema zmysłu żeby być przezornym!
— O biedne zwierzęta! zawołał kapitan, jak to was oczernia ten inżynier!
— Jeszcze jeden ostatni przytoczę ci dowód, a to że słoń często wcale nie daje się ułaskawić, szczególnie gdy jest młody i do słabej płci należy!
— O to chyba właśnie o jedno podobieństwo więcej do człowieka odparł kapitan. Czyż mężczyźni nie łatwiej dają się prowadzić jak dzieci i kobiety?
— Mój kapitanie to ani ty ani ja nie możemy sądzić w tej sprawie gdyż jesteśmy nie żonaci i w tem doświadczenia mieć nie możemy.
— Jednakże, pomimo zapału twego dla tych gruboskórców, rzekł Banks, przyznaję iż wolałbym żeby się zwróciły na północ, skoro my zmierzamy na południe, gdyż niebardzo dowierzam pozornej ich dobroci, i pewny jestem iż gdyby wpadły w złość, nie zdołalibyśmy stawić dostatecznego oporu, połączonym ich siłom.
— A to tem więcej, rzekł pułkownik Munro, iż liczba ich tak się ciągle zwiększa, iż nareszcie zaczyna niepokojące przybierać rozmiary.