Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.2.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
IX.

Stu przeciw jednemu.


Sir Edward Munro miał zupełną słuszność. Już teraz 50 do 60 słoni postępowało za nami. Szły przyspieszonym krokiem, i przodujące zbliżyły się do Steam-House na odległość mniej niż dziesięciu metrów, co dozwalało obserwować je doskonale.
Na czele szedł największy z gromady, jednakże licząc prostopadle od łopatki, miara jego nie przechodziła trzech metrów; jak już mówiliśmy, słonie indyjskie mniejsze są od afrykańskich, których miara dochodzi niekiedy czterech metrów. Kły ich są także krótsze niż afrykańskich. Na wyspie Ceylan spotyka się słonie pozbawione kłów, tej strasznej broni, którą tak dzielnie posługiwać się umieją, ale muknasy te, tak ich bowiem nazywają, nader rzadko widzieć się dają w prowincyach właściwego Indostanu.
Za tym przodującym słoniem szło kilka samic, będących rzeczywistemi kierowniczkami karawany. Gdyby nie obecność Steam-House, byłyby niezawodnie tworzyły awangardę, a samce szłyby po za niemi, w gronie innych towarzyszy. Samcy zupełnie nie umieją przewodniczyć gromadzie; niezajmując się swemi młodemi, nie wiedzą kiedy i gdzie potrzeba zatrzymać się, aby „dzieciny“