Przejdź do zawartości

Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.1.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XIII.

Myśliwskie wyprawy kapitana Hod.


Pół dnia i noc wypoczywaliśmy spokojnie.
Teraz już to nie królestwo Oude roztaczało przed nami bogate swe równiny, Steam House posuwał się po urodzajnym jeszcze ale wyrwami pooranym gruncie Rohilkhandu, którego stolicą jest Bareilli. Kraj ten obejmuje pięćdziesiąt pięć mil wybrzeży skrapianych przez różne rzeki wpadające do Kozry. Tu i owdzie wznoszą się plantacye okazałych mangowców; gęste żungle coraz ustępują miejsca uprawie gruntów.
Tu po zdobyciu Delhi ześrodkowało się powstanie; tu zginął jeden z najlepszych przyjaciół pułkownika Munro.
Grunt tych okolic nadawał się bardzo do biegu naszego pociągu. Drogi były szerokie i równe, mieliśmy po nich przebyć kilkaset kilometrów, zanim dotrzemy do pierwszych wyżyn łączących równinę z górami Nepaul.
Ale za to potrzeba nam było już teraz obawiać się deszczu.
Musson, panujący w pierwszych miesiącach roku od północy-wschodu do południo zachodu, zmienia kierunek. Czas deszczów nastaje nieco później i daleko bywa gwałtowniejszy na wybrzeżach, niż w głębi półwyspu, z po-