Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wypłat wybuchła jak uderzenie piorunu, tysiące listów, wiele z nich musiało zawierać znaczne sumy, przesłanych pocztą Stahlstad’u, zostało wrzuconych do puszki Centralnej dzielnicy, i stamtąd, bez żadnej wątpliwości, dostało się do gabinetu Herr Schultze’a. Ale on tylko sam miał prawo otwierać je, znaczyć ołówkiem czerwonym i zawartość ich przesyłać głównemu kasyerowi.
Najwyższym urzędnikom fabryki nie przyszłoby nawet do głowy wystąpić poza zakres zwykłych swych praw. Nad podwładnymi swymi mieli władzę absolutną prawie, wobec zaś Herr Schultze’a, a nawet wobec wspomnienia jego, pełnili rolę narzędzi, nie mających ani władzy, ani powagi, ani głosu żadnego. Każdy z nich obwarował się ciasną odpowiedzialnością mandatu swego, wyczekiwał, wyglądał wypadków.
Nakoniec, wypadki nadeszły. Dziwne to położenie przeciągnęło się aż do chwili, kiedy głównie zainteresowane tem domy, zdjęte nagłym strachem, zaczęły telegrafować, domagać się odpowiedzi, upominać się, protestować, nakoniec prawnych chwyciły się środków. Trzeba było sporo czasu, zanim doszło do tego. Nie łatwo było przypuścić, że taka finansowa potęga miała nogi z gliny. Ale te-