Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się przygotowaniem tego wszystkiego, co mogło być potrzebnem w przyszłej obsłudze ambulansów.
— Czy nowe te nitable stalowe lepsze będą od tych, których rysunek pokazywałeś nam pan? — pytała Joanna, którą zajmowało wszystko, co się tyczyło robót obrony.
— Zapewne, pani — odpowiadał Marceli.
— Ach! bardzo się cieszę! Ale ileż to pracy, ile trudów kosztuje najmniejszy szczegół odnoszący się do pomysłu!.. Mówiłeś pan, że wykopano wczoraj znowu pięćset metrów fosy? To wiele, nieprawdaż?
— Wcale nie, to nawet za mało! Takim sposobem nie skończylibyśmy obwodu za miesiąc nawet.
— Chciałabym, żeby się to już skończyło, i żeby wreszcie ci szkaradni Schulcianie przybyli! Szczęśliwi mężczyźni, że mogą działać i być użytecznymi, Takim sposobem oczekiwanie wydaje się im mniej długiem jak nam, niezdolnym do niczego.
— Do niczego, — uniósł się zwykle spokojny Marceli — do niczego! A dla kogóż jak pani myślisz, ci ludzie, którzy wszystko rzucili i stali się żołnierzami, dla kogóż pracują oni, jeżeli nie dla spokoju i szczęścia matek swoich, swoich żon lub narzeczonych? Ich zapał skąd pochodzi, jeżeli nie od was, ko-