Przejdź do zawartości

Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



4.
W PIERSI MEJ GŁOS PIEŚNI TEJ

— Pan poseł!
— Dobry wieczór, panie dyrektorze.
— Wielki to dla nas zaszczyt!
— Niechże pan nie przeszkadza, dyrektorze. — Mieniewski dawał się służącemu rozbierać z futra, z śniegowców, z szala, jak człowiek, któremu zawsze pomagają przy podobnych zachodach, tu też pomagać muszą.
— Na prawo, czy na lewo? — spytał leader wskazując przeciwległe drzwi korytarza.
Służący kręcił się w salonie, Kostryń otworzył drzwi do gabinetu.
— To huta? — spytał Mieniewski nasłuchując uważnie ciężkich odgłosów żelalstwa.
— To huta nasza, „Katarzyna“ — podchwycił Kostryń.
— Bardzo pięknie wygląda stąd — westchnął pan Mieniewski i usiadł swobodnie na kanapie.
— Ostatnie wypadki w Osadzie Górniczej dają