Przejdź do zawartości

Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Lenora.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



4.
NIE MOŻNA BUDOWAĆ WŚRÓD MROKU

Poseł Mieniewski nie lubił rodziny w pobliżu działalności partyjnej. Niemniej przeto, nie mógł sobie pozwolić na szczerość. Przybrał natychmiast ojcowskie oblicze i wypuścił z piersi ciepły dech patriachalny.
— Cóż to za gary? — zawołał.
— Wspaniałe, huculskie.
— Widzę, wracasz z Borysławia?
— Z Borysławia, ale jadę z Warszawy.
Zaczęli solidarnie trudną i żmudną komedi „panującej“ rodziny. Więc przykładnie o wzajemnym zdrowiu, więc — może śniadanie?
Więc syn już jadł, więc ojciec — no, to zapal przynajmniej — na co syn, że wprost przeciwnie, więc poseł: — nie mamy żadnych sekretów — i o wiele łagodniej mówił znów do Drążka.
W pewnej chwili, przechodząc mimo, położył Tadeuszowi rękę na ramieniu. Nikłe dotknięcie, krót-