Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Życie Chopina.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzą, ile w nich jest muzyki, ile zaś ich młodości, która w powabie sztuki woła, że już czas kochać.
Wybranki innych wielkich poetów, mistrzów, rozsławione już dawno, a o tobie, panno Konstancjo, cicho jeszcze na świecie. Z wielką to krzywdą uroczych twoich zasług, bożeś to ty sprawiła przezierając się w toniach natchnienia Fryderyka, że się wzburzyły rozgłosem namiętności głębokiej.
Konserwatorium na rogu placu Zamkowego w Warszawie: pozostańcie tu jeszcze przy oknie. W całym gmachu stroją się instrumenty — miłość wasza się stroi. Na wszystkich piętrach śpiew i dźwięczne granie, ów śpiew i granie to tylko wasza miłość!
Wiemy już o was wszystko do samego końca, lecz wy dziś czasu swego znać jeszcze nie możecie. Rozmawiaj z nią w framudze tego okna, Fryderyku, wszystko inne, co dookoła widzisz, jest niczym, wszystko, co słyszysz, niczym. Twoja Konstancja wszystkim!
Twoja Konstancja, drżąca w całym twym ciele, brzmienie nowej harmonii w porywie twego tajemniczego słuchu wiezie cię łodzią jedyną, uczynioną ze szczęścia, w głąb oceanu muzyki. Nawet ten stary mur wzdłuż okna, przy którym stoisz z nią, chociaż widzisz jak gruby jest i stary, i chropowaty, i jak dosadnie rzeczywisty — to tylko przywidzenie. Patrz na nią, ciągle na nią, na Konstancję, czyste niebo i jasna woda to wielkie ramy twej panienki jedynej.
Pośpiesza was wasz ludzki czas działania, zdobywania, lecz nie odchodźcie, stójcie! Czas zawsze z wami, czas zawsze za was zdąży! Ile teraz w przycichłych