Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

terjału głosowego i niezwykłej muzykalności. Na cały rok, oczywiście, wybiera się teraz do Włoch. W ten sposób się odwlecze ślub. Tak mi to nie na rękę, że strach. Gdybym się uparł, mógłbym wpłynąć na jej poczciwą matkę i z jej zamiarów byłyby nici, ale nie czuję się powołanym do stawania w poprzek jej gorącym pragnieniom. Wściekle jest zapalona do śpiewu. Jestem pewien, że dla opery poświęciłaby mnie i matkę i wszystko.
Chwilę milczeli zadumani, aż wreszcie Karol zagdakał swym charakterystycznym śmiechem, uderzył dłonią Anatola po kolanie i zawołał:
— Mimo to, nie martw się mną; masz i tak za dużo swoich własnych wątpliwości. Nie jest to nic tak strasznego. Będziemy ze sobą w stałej korespondencji w razie jej wyjazdu, a może nawet uda mi się ją odwiedzić w Medjolanie. Nic strasznego, najwyżej odwlecze się cała sprawa.
Na to Anatol poczęstował Karola papierosem, a gdy zapalili, Stefanowski zwierzył się przed przyjacielem, że ma co do niego zawód, gdyż przypuszczał, że Karol nie potrafi mieć kłopotów i że stan najmniejszego nawet przygnębienia jest mu całkiem obcy, tymczasem...
— Ach, mój drogi. — odparł na to zagad-