Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z ludowego teatru przyjmowali na mieszkanie kątem; a właściwie nie dziwił się, lecz podejrzewał tu blagę.
Chciał Antosi zrobić niespodziankę i kupił dwa bilety na operetkę, sądząc, że ten dział sztuki teatralnej najbardziej przypadnie jej do smaku. Dowiedziawszy się, że w teatrze, Bóg wie jak dawno nie była, a ten na Ciepłej zaledwie jak przez mgłę sobie przypomina, bardzo był zadowolony, że będzie mógł ją rozerwać, dając jej nieznane wzruszenia. Nic jej nie mówił, gdzie idą, tylko polecił jej się jaknajlepiej ubrać. Z daremnie ukrywaną radością zabrała się do robienia toalety. Nie wiedząc gdzie idzie, cieszyła się tem, że przecież będzie miała jakąś rozmaitość w monotonnem, jak dotychczas, życiu, gdyż od czasu wycieczki do Wilanowa i kolacji w gabinecie, jej wydalanie się z domu ograniczało się do wędrówek na targ, lub sklepików. Znajomości w kamienicy nie zawierała żadnych, gdyż stróżka i służące uważały ją za »coś lepszego«, bo nie była zameldowana ani jako »kucharka«, ani »do wszystkiego«. A ponieważ służące z tej samej kamienicy stawiały ją za »coś lepszego« od siebie, więc darzyły ją lekką pogardą. Ona zaś zadzierała wobec nich nos do góry i nigdy nie przyszło jej do głowy, aby rola, którą odgrywała w kawalerskiem