Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

podświadomości i ani na chwilę nie przyszło mu do głowy.
W Antoninie odnajdywał symptomaty niejakiej poufałości, ale nie mógł jej pochwycić na żadnym nietakcie wobec niego, jako mężczyzny. Oto, naprzykład, nie obawiała się już tak strasznie, jak dawniej, gdy miał przejść przez kuchnię, a ona się właśnie ubierała; lub niekoniecznie kładła na siebie szlafrok, aby mu podać herbaty, gdy zażądał tego, a ona już leżała w łóżku; ograniczała się tylko teraz do okrycia się chustką i bosych nóg nie chowała tak wstydliwie, jak dawniej, przykucając i rumieniąc się. Potrochu przyzwyczaił się do ciągłej jej obecności i pozbywał się tego podrażnienia, jakie młoda kobieta w nim z początku wywoływała.