Strona:Julian Ejsmond - Żywoty drzew.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz choinka nie cieszyła się tem, ani nie smuciła, bo była drzewem, które nie płacze, nie śmieje się, lecz żyje bujnem życiem roślinnem, deszczem, wiatrem i słońcem.
Nie mówi — ale szumi, nie myśli — ale rośnie. Rośnie każdego dnia, każdej godziny, każdej chwili, w pogody i niepogody, na wietrze i na deszczu, i na słońcu.
„Jest najpiękniejsza ze wszystkich drzew“ — myślały o niej zwierzęta leśne, które wolą myśleć, niż mówić.
„Jest najpiękniejsza ze wszystkich drzew“ — mówili o niej ludzie, którzy wolą mówić, niż myśleć.
A ona istotnie była coraz to piękniejsza.
I tak, jak tych, którzy są mocni, gubi nieraz ich moc, tak ją — piękną — zgubiła jej uroda.

Minęła jesień złocąca liście, przyszła zima nagła i niespodziewana, jak nagłą i niespodziewaną była roku tego wiosna.
Była groźna, lecz piękna; zimna i surowa — lecz uśmiechnięta.