Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jakże więc wytłumaczyć to nieistnienie ziemi?...
I biedny chłopiec chwytał się za głowę, uważając się chwilami za przeklętego przez jakiegoś demona!
I istotnie, statkiem kierował, rządził, demon zła, lecz w ludzkiej postaci. Jeden Negoro, który stał właśnie w drzwiach swej kajuty i uśmiechał się szatańsko, patrząc na horyzont, był świadomy tego, z jakiej przyczyny igła magnesowa kompasu tak długo fałszywie wskazywała północ. On jeden całą wiedział prawdę.
Nakoniec, dnia 26 marca, z piersi Herkulesa, który stał na straży, wydobył się radosny okrzyk: „Ziemia“!
Dick w jednym skoku znalazł się przy nim.
— Ziemia?... Gdzie?... Z której strony?... Czy aby się nie mylisz?... Bo ja nic dojrzeć nie mogę!
Lecz Herkules z całą pewnością wyciągnął rękę w kierunku północno-wschodnim i powiedział:
— Tam, tam jest ziemia!
— A więc nareszcie! — zawołał Dick swobodniej oddychając.
W tym samym momencie, na pokładzie ukazała się pani Weldon, która wiecznie zapominała o tym, że zostało jej wzbronione