Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zawył... zły to znak!... O, zły! — mruknął do siebie Tom stary.
Dingo krótko jednak tulił się do kolan pani Weldon, po chwili odskoczył, szerść mu się najeżyła i momentalnie się wyprężył, jakby do skoku.
Pani Weldon odwróciła się natychmiast i ujrzała na przodzie okrętu ukrytego Negora, który opuścił kuchnię, ażeby przypatrzeć się odjazdowi. Dingo, nie zważając na wołania pani Weldon, rzucił się ku niemu z wściekłością. Lecz Negoro nie stracił przytomności, pochwycił szybko dobrze okuty drąg i stanął w obronnej postawie, plecami opierając się o maszt.
Pani Weldon rzuciła się jednak na pomoc portugalczykowi i była na tyle szczęśliwa, że zdołała jeszcze pochwycić psa za obrożę, czem go w szalonym skoku powstrzymała.
Negoro jednego nie wyrzekł słowa, twarz jego tylko blada z żółtawym odcieniem, stała się popielata zupełnie, jakby ją kto popiołem przysypał. Stał jeszcze chwil kilka z harpunem w górę podniesionym, lecz go wkrótce opuścił i wrócił do swej kuchni, do której tyłem się jednak cofał.
Dick Sand, z wyrazem nietajonego niepokoju przyglądał się całej tej scenie.