Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zyko jest, oczywiście, lecz niebezpieczeństwo towarzyszy każdemu naszemu krokowi przecież?...
Pani Weldon, uspokojona słowami temi, nie sprzeciwiała się więcej, zwłaszcza iż nie mogła wiedzieć przecież, że kapitan nie zupełnie szczerze jej wszystko powiedział. Wyprawa bowiem na wieloryba w jednej tylko łodzi — była zawsze bardzo ryzykowną. Jedno wadliwe uderzenie wiosłem wtedy, — groziło nieuchronną zgubą.
W dodatku, wobec małej liczby majtków, kapitan był zmuszony sam przyjąć udział w wyprawie, pozostawiając dowództwo statku — piętnastoletniemu dziecku!...
Cofać się jednak już było nie sposób.
— Dicku! — rzekł do młodego chłopca odprowadzając go na stronę — oddaję statek pod twoją opiekę. Pamiętaj, iż na twej głowie będzie teraz bezpieczeństwo żony naszego chlebodawcy i jego małego synka. Mam jednak całą nadzieję, iż moja nieobecność nie potrwa zbyt długo.
— Dołożę wszystkich sił, ażeby podołać zadaniu — odpowiedział poważnie młody chłopiec.
Dick miał niekłamaną ochotę wziąć udział w łowach, zdawał sobie jednak doskonale z tego sprawę, że na łodzi — silne ra-