Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tem samem i o jego strasznym pogrzebie., jak i o tem, że biedny Dick znalazł się w gronie ofiar, które były poświęcone pamięci zmarłego despoty.
I o swym losie również nic nie wiedziała. Przez cały czas podróży z wybrzeży Coanzy, do Kassande, Harris i Negoro jednego do niej nie przemówili słowa. A i w Kassande nie pokazali się również ani razu.
W faktorji miała względną swobodę, gdyż wolno jej było opuszczać domek, poza wysoką polissadę, wszelako przedostać się było nie sposób.
Jankowi wolno było również, rzecz oczywista, chodzić wszędzie, lecz on sam nie chciał się od matki oddalać.
A miejsca do biegania miał dosyć, zakład bowiem Alveza miał około mili (1600 mtr.) obwodu. Oprócz budynków mieszkalnych i składów, pełno tam było drzew rosnących na szmaragdowej barwy łąkach. Pełno tam było różnych składów, zapełnionych najrozmaitszego rodzaju towarami, jak tkaniny, kość słoniowa i t.p.
Pani Weldon wraz z Jankiem, zajmowała oddzielną chatę, kuzyn Benedykt zaś drugą, w pobliżu się znajdującą. Jadali razem, przyczem pożywienie, składające się z koziego mięsa, baraniny, owoców, sorgho, patatów