Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Poproś o to kapitana, dziecino moja! On jest tutaj panem — odpowiedziała ciepłym głosem pani Weldon — jestem jednak przekonana, że wysłucha on twej prośby.
— Uczynię to bez najmniejszej kwestji, proszę pani. Grzechem by było pozostawiać na pastwę głodowej, powolnej śmierci nieszczęśliwe stworzenie.
Po wypowiedzeniu słów tych, zacny kapitan zwrócił się z rozkazem do sternika:
— Hallo!... zatrzymać statek i spuścić na wodę szalupę. Dicku — mówił dalej kapitan, zwracając się do praktykanta, — pojedziesz ze mną, ażeby obejrzeć pozostałe szczątki i przeprowadzić na statek tego nieszęśliwego psiaka.
— Słucham! — odpowiedział młody chłopiec, przywykły do ślepego posłuszeństwa.
Nie upłynęło pięciu minut nawet, jak mała łódka kapitańska płynęła ku resztkom rozbitego statku, popychana dwoma parami wioseł, znajdujących się w żylastych rękach dwóch marynarzy. Młody Dick zajął miejsce przy sterze i skierował łódkę ku rufie, gdzie, jak się zdawało, najłatwiej było można wydostać się na pokład.
W miarę zbliżania się statku, szczekanie słychać było coraz wyraźniej, aż nakoniec