Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzęcia, — sądząc z obfitego upływu krwi, nie mógł go znaleźć nigdzie wszelako.
To też po bezowocnych poszukiwaniach obaj gentlemani udali się wprost w stronę rzeki Coanza.


ROZDZIAŁ 3.

W dziewiczym lesie.

Straszliwe słowo „Afryka“, które wyrwało się z ust Dicka w ową noc fatalną, w czasie której znikły już wszystkie wątpliwości, na jeden moment nie znikało z myśli i pamięci Dicka, Jakim sposobem „Pilgrim” u afrykańskich brzegów mógł się znaleźć? I wtedy jasną błyskawicą jego umysł nawiedziła myśl, że to busola musiała zły wskazywać kicrunek. Przypomniał sobie wtedy tajemniczo rozbicie się pierwszej busoli... Następnie, innej znów nocy, nagły krzyk starego Toma, który zasnął w tej właśnie chwili, gdy Nogoro przy budce kapitańskiej się znajdował... Zerwanie się liny „łochs“ podtrzymującej... I powtórne tajemnicze kręcenie się portugalczyka w pobliżu rudla i jogo „mimowolny“ na kompas upadek....
Tak... Powątpiewać dłużej — byłoby już naiwnością zbyt wielką. To nie były poje-