Przejdź do zawartości

Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nietylko jest to możliwe, ale zupełnie nawet pewne — tonem nie dopuszczającym opozycji powiedział Harris — jestem tego pewien tak zupełnie, jakbym nad brzegami Coanzy naznaczył owemu Dickowi miejsce spotkania.
— W takim razie musimy się spieszyć jeżeli chcemy się tam znaleźć pierwsi przed jego przybyciem, — powiedział Negoro, podnosząc się z miejsca.
W tej samej chwili jednak dwaj nędznicy ci zamarli w bezruchu, usłyszawszy podejrzany szelest, który teraz się powtórzył z o wiele większą siłą, I nagle, papyrusowe liście rozchyliły się gwałtownie, rozległo się wściekłe ujadanie psa i nad brzeg rzeczki wyskoczył olbrzymi brytan z otwartą paszczą i dziko błyskającemi oczyma.
— Dingo! — zakrzyknął Harris — jakim cudem trafił on tutaj!?
— Przyszedł po śmierć swoją — złowrogo powiedział Negoro, chwytając za broń.
I w tejże chwili, gdy rozjuszczony Dingo rzucił się na niego, padł strzał, po którym pies zawył boleśnie, głosem śmiertelnie ranionego zwierzęcia i znikł w gęstwinie krzewów.
Portugalczyk, po strzale pobiegł śladem ranionego śmiertelnie, o ile się zdawało, zwie-