Przejdź do zawartości

Strona:Jules Verne-Anioł kopalni węgla.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

doskonale! Jakoś jednak nudno mi trochę będzie. Nie mam tutaj kolegów, nie jestem zwolennikiem czytania książek. Niema rady, trzeba się chyba bawić z temi dziećmi. Zato starać się będę wykazać, co umiem i czego się nauczyłem, to mi doda powagi. Wprawdzie nieznośni gderacze ciągle mi trajkoczą nad uszami, że nic nie umiem i nie mam chęci do nauki! (ogląda się ze strachem). Dobrze, że mnie nikt nie usłyszał... może to troszkę prawda, ale te dzieciaki nie poznają się na tem.




SCENA IV.
Wbiega Zosia, Helenka, za niemi Henryś i Mania.
HELENKA

Zobaczywszy przez okno, że wstałeś, przyszliśmy zabawić się z tobą.

ADOLF

Co prawda, nieprzyzwyczajony jestem bawić się