Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się potulny, jak owieczka, i nie ma do nas urazy. Jeżeli jednak ofiarujemy mu na początku kiepskie warunki, on ich nie przyjmuje, przeto chcąc go pozyskać, musimy je podwyższyć, a na dobitkę on będzie nas uważał za skończonych skąpczuchów.
— Spróbuj pan kupować obrazy wedle tej metody; — oferta przyjęta stanowi kontrakt... czy pan o tem nie słyszał?
Mont zwrócił głowę w stronę Fleur, stojącej przy oknie.
— Nie — odezwał się — a oby tak było! Wobec tego sprawa inaczej się przedstawia. Zawsze winno się zwalniać z umowy człowieka, który chce być z niej zwolniony.
— Jako reklama? — spytał Soames oschle.
— Prawda, że tak bywa istotnie; ja jednakże biorę to jako zasadę.
— Czy pańska firma pracuje na takich zasadach?
— Jeszcze nie — odrzekł Mont — ale do tego dojdzie.
— A oni sobie pójdą...
— Nie, nie, panie łaskawy. Robię najróżnorodniejsze obserwacje i wszystkie tylko potwierdzają moją regułę. W interesie zawsze niedocenia się natury ludzkiej, wskutek czego ludzie pozbawiają się wielu zysków i przyjemności. Oczywiście musi się być wtedy zupełnie szczerym i otwartym, ale o to nietrudno, jeżeli się tylko tak czuje. Im bardziej ktoś jest ludzkim i wspaniałomyślnym, tem większe ma szanse w interesie.
Soames powstał.
— Czy pan jesteś wspólnikiem?
— Niespełna od sześciu miesięcy.
— Reszta firmy powinna czemprędzej wycofać się ze spółki.
Mont zaśmiał się.