Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to wygląda niemal na zrządzenie losu!... tylko że to takie staromodne! Patrz! oto Jerzy i Eustachy!
W tejże chwili stanęła przed niemi sążnista postać Jerzego.
— Hallo, Soamesie! — ozwał się Jerzy. — W tej chwili spotkałem Profonda z twoją żoną. Dogonisz ich, gdy przyśpieszysz kroku. Czy chodziłeś odwiedzić starego Tymoteusza?
Soames skinął głową; za chwilę rozłączyły ich dwie potężne fale tłumu.
— Zawsze lubiłam Jerzego — rzekła Winifreda. — On taki zabawny!
— Ja nigdy go nie lubiłem — odrzekł Soames. — Gdzie twoje krzesło? Ja pójdę na swoje miejsce. Fłeur pewno jest tam ztyłu.
Odprowadziwszy Winifredę do jej krzesła, Soames odnalazł swoje, widząc woddali biegające małe, białe postacie, słysząc trzask przyborów krykietowych, nawoływania i odzewy. Fleur i Anetki nie było ani śladu! Od tych dzisiejszych kobiet niczego nie można było wyczekiwać! Miały prawo głosowania, były „emancypowane“!... A więc Winifreda chciałaby się cofnąć i przeżyć znów całą tę historję z Dartie’m? Odzyskać przeszłość... siedzieć tu tak, jak siedziało się w r. 1883 i 1884-ym, zanim przekonał się, że jego pożycie z Ireną zostało zmarnowane i udaremnione, zanim jej zawziętość rozjarzyła się do tego stopnia, że pomimo najlepszych chęci nie mógł patrzeć na to przez palce. Widok jej z „tym człowiekiem“ wskrzesił w duszy Soamesa wszystkie wspomnienia. Nawet teraz nie mógł zrozumieć, czemu okazała się tak mało praktyczną. Mogła kochać innych mężczyzn — miała to już w sobie!... jemu tylko jednemu, którego powinna była kochać, odmówiła serca... Gdy oglądał się myślą wstecz, wydawało mu się — jakimś fantastycznym sposobem — że całe to nowo-