Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nabycie matka Soamesa namówiła ojca, bo uchodziło to wtedy za „szykowne“... i jak Montague Dartie stale przebierał miarkę w piciu. Przypuszczał, że ludzie jeszcze piją dużo, jednakże nie było już tego rozmachu w piciu, jaki był dawniej. Przypomniał sobie Jerzego Forsyte’a — którego bracia, Roger i Eustachy, byli w Harrow i Eton — jak zasiadał na koźle karety wymachując jasnoniebieską flagą w jednej ręce, a ciemnoniebieską w drugiej i krzyczał: „Etroow-Harrton!“ akurat wtedy, gdy wszyscy już pocichli (zawsze błazen był z niego!)... Hm! dawne czasy... Irena w szarej jedwabnej sukni, haftowanej najbledszą zieloną barwą... Spojrzał boczkiem na twarz Fleur. Taka bezbarwna... bez blasku... bez ożywienia! To ta miłostka tak się na niej odbiła... hm, zła sprawa!... Spojrzał dalej na swą żonę; była trochę bardziej podmalowana niż zwykle, trochę skrzywiona szyderczo... choć, o ile miarkował, nie miała z czego podrwiwać. Brak Profonda przyjmowała z dziwnym jakimś spokojem... a może to było tylko udawanie?
Przeszedłszy się przed pawilonem, szukali stolika Winifredy w namiocie Bedouin Club’u. Klub ten został założony w celach podróżniczych przez jakiegoś jegomościa o starem szkockiem nazwisku, którego ojciec nieco dziwnym trafem zwał się Lewi. Winifreda zapisała się tu nie dlatego, jakoby sama podróżowała, lecz ponieważ instynkt mówił jej, że klub tej nazwy i pod egidą takiego założyciela powinien zajść daleko: jeżeli więc ktoś nie zapisze się doń odrazu, nie będzie miał potem sposobności tego uczynić. Namiot klubowy z tekstem koranu na tle pomarańczowem oraz z małym zielonym wielbłądem wyhaftowanym u wnijścia, był na całem polu największą osobliwością. Opodal zastali Jacka Cardigana w ciemno-niebieskiej przepasce, podbijającego piłkę laską bambusową celem wskazania, jak należy ją trafiać. Wprowadził przybyłych do środka. W kącie zajętym