Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ I
MATKA I SYN

Byłoby rzeczą niezupełnie trafną powiedzieć, że Jon Forsyte niechętnie towarzyszył matce swej w drodze do Hiszpanji. Poszedł za nią, jak grzeczny piesek idzie ze swą panią na spacer, zostawiając na łące smakowitą kość baranią: — szedł, oglądając się w stronę owej kości. Forsytowie, pozbawieni baranich kostek, zwykli bywać markotni; jednakże Jon z natury swej niezbyt był skłonny do markotności. Matkę swą ubóstwiał, a przytem była to pierwsza jego podróż w życiu. Zamiana Włoch na Hiszpanję dokonała się całkiem poprostu, przez jedno tylko jego oświadczenie:
— Wolałbym do Hiszpanji, mamusiu. Ty byłaś już tyle razy we Włoszech; chciałbym, żeby ta podróż przyniosła nam obojgu nowe wrażenia.
Chłopak był nietylko naiwny, ale i subtelny. Nie zapomniał ani na chwilę, że powinien projektowane dwa miesiące zredukować do sześciu tygodni i że przeto niewolno mu najmniejszym znakiem zdradzić się, że sobie tego życzy. Wobec tak ponętnej baraniej kosteczki i tak silnie powziętego zamiaru, starał się być wybornym towarzyszem podróży, obojętnym na czas i miejsce pobytu, wybrednym w jedzeniu i umiejącym oceniać kraj, nieznany nawet największym bywalcom pomiędzy Anglikami. Przezorność Fleur, wzbraniającej się pisać do mego, była najgłębiej uzasadniona, gdyż w ten sposób