Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

o sprawach ludzkich. Przedziwny był widok tyaiącokrotnych ruchów miljonów drobnych, pojedynczych listków, każdy był innego kształtu, każdy drgał i obracał się inaczej a wszystkie były posłuszne jednemu duchowi swojego własnego drzewa.
Tymjana i Marcin siedzieli na ławce pod największym wiązem. Nie byli już teraz tacy obojętni i pewni siebie; jak przed dwiema godzinami, gdy wyruszyli na wycieczkę wywiadowczą z przeciwległego krańca: alei. Marcin zaczął:
— Zdenerwowałaś się! Poraz pierwszy ujrzałaś krew i jesteś taka sama, jak wszyscy inni!
— Nieprawda, Marcinie. Jak możesz tak mówić«, szkaradny jesteś!
— Nie zapieraj się! Macie tyle poczucia estetycznego i etycznego, ty i całe twoje otoczenie... tyle szlachetnych zamiarów... ale ani odrobiny zmysłu praktycznego i energji.
— Nie obmawiaj mojej rodziny; wszyscy moi mają równie dobre serce jak ty!
— Nie przeczę; serce mają dobre, widzą też na czerń polega zło. Nie to ich powstrzymuje od czynu. Ale twój stary jest typowym urzędnikiem. On ma takie poczucie tego, czego robić nie powinien, że nigdy nic nie robi; tak samo, jak Hilary, który ma taką świadomość tego, co robić powinien, te i on nigdy nic nie robi, Poszłaś dzisiaj rano do tej kobiety, z gotowym planem, byłaś zdecydowaną dopomódz jej, nawet wbrew jej woli, a teraz, kiedy przekonałaś się, że rzeczy nie mają się tak, jakeś sobie wyobraziła, już zupełnie nie wiesz co począć.
— Nie można zupełnie wierzyć temu, co oni mówią. A ja tego nienawidzę. Myślałam, że Hughś zbił ją poprostu. Nie mogłam przecież wiedzieć, że jej zazdrość...
— Oczywiści. Czy sądzisz, że ci ludzie zwierzają się z czemkolwiek, jeżeli nie są zmuszeni?
— Brzydzę się tą całą sprawą... takie straszne brudy!
— Ach, mój ty Boże!
— Brudy, powtarzam! Nie mara ochoty dopomagać kobiecie, która może żywić takie obrzydliwe uczucia i opowiadać o nich... ani tej dziewczynie, ani nikomu z nich!
— Kogo obchodzi, co oni czują i mówią? nie o tę bynajmniej idzie. Tu przemawiać powinien jedynie zdrowy rozsądek. Twoja rodzina umieściła tam tę dziewczynę i teraz musi się postarać, żeby ją stamtąd jaknajśpieszniej zabrać... Tu chodzi o to, co jest celowe dla zdrowia.