tym wyodrębnił się odrazu z pośród całej rodziny, bowiem żaden z Forsytów nie zadawalniał się nigdy procentem niższym niż cztery od sta. Wyodrębnienie to zwolna, ale nieuchronnie odbiło się na jego usposobieniu, bardziej niż u innych skłonnem do nadmiernej ostrożności. Stał się postacią mityczną nieledwie — rodzajem wcielonego pojęcia bezpieczeństwa, stanowiącego najgłębsze i najtrwalsze podłoże światopoglądu Forsytów. Nie popełnił też nigdy nieprzezorności ożenienia się i wzięcia na swoje barki ciężaru posiadania dzieci i rodziny.
James dokończył swoje uwagi, opukując filiżankę:
— To nie jest prawdziwy stary Worcester... Jolyon musiał powiedzieć ci coś o tym młodym człowieku. O ile mnie wiadomo, nie ma on żadnego ustalonego interesu, żadnych stałych dochodów, ani żadnych mających jakieś znaczenie stosunków, ale zresztą, nie wiem nic — nikt nigdy mi o niczem nie mówi.
Ciotka Anna potrząsnęła głową. Starcza jej twarz drapieżnego ptaka o zarysowanych ostro linjach czworokanciastego podbródka drgnęła niespokojnie; pająkowato zakrzywione jej palce mocno się wzajem oplotły i zacisnęły, jakgdyby dopomagając jej w ten sposób do skupienia całej siły woli.
Najstarsza ze wszystkich Forsytów. prześcigająca ich o szereg lat, zajmowała wśród rodziny szczególne stanowisko. Oportuniści i samoluby, każdy zosobna i wszyscy razem — nie więcej zresztą niż ogół ich sąsiadów — tracili wobec nieugiętej postaci ciotki Anny grunt pod nogami. Cóż więc w poważniejszych okazjach pozostawało im czynić innego, jak poprostu unikać jej?
Zakładając jedną na drugą długie, cienkie swoje nogi, mówił James w dalszym ciągu:
— Jolyon postąpi naturalnie po swojemu. Nie ma dzieci — urwał nagle, przypomniawszy sobie o istnieniu syna starego Jolyona, Jolyona juniora, ojca Juny, który
Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/29
Wygląd
Ta strona została przepisana.