Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Forsyte’a, radcy prawnego“, zdobyć miejsce w Parlamencie i stanowisko w kraju!
Zamiast niego Swithin sam, ulegając popędowi, który wcześniej czy później przeć musi w tym kierunku członka każdego wybitnego rodu, udał się do biura heraldycznego, gdzie zapewniono go, że musi niewątpliwie pochodzić z tego samego pnia, co znani powszechnie Forsitowie — piszący się przez „i“, oraz pieczętujący się herbem „trzy prawe klamry na sobolowem szkarłatnem polu“, do którego — wyrażali niepłonną nadzieję — i jemu przysługiwać winnoby prawo.
Swithin nie przyswoił go sobie jeszcze, stwierdziwszy wszelako, że górną ozdobę herbu stanowi jako zakończenie „bażant w naturalnych barwach“ oraz motto „dla Forsite’a“, kazał namalować „bażanta w naturalnych barwach“ na drzwiczkach swojej karety, a także umieścić go na guzikach liberyjnych swojego stangreta i wreszcie, zarówno zakończenie herbu jak motto, na swoim papierze listowym. Myśl o właściwych oznakach herbowych pieścił w skrytości ducha jedynie, po części dlatego, że, nie zapłaciwszy za nie, uważał za niewłaściwe popisywanie się niemi na drzwiczkach karety, nienawidził zaś popisywania się, po części też dlatego, że, jak każdy człowiek praktyczny, żywił tajoną niechęć i pogardę dla rzeczy, których nie mógł zrozumieć — a trudno mu było, jak niewątpliwie każdemu innemu, zgryźć znaczenie tych „trzech prawych klamer na sobolowem szkarłatnem polu“.
Nigdy wszelako nie zapomniał o tem, co mu powiedziano, że o ile zapłaciłby za nie, miałby prawo do ich używania, i przeświadczenie to utrwaliło jego wiarę w szlacheckie pochodzenie własnego rodu. Nieznacznie też przejęła od niego reszta rodziny „bażanta w naturalnych barwach“, a nawet niektórzy, poważniej biorący rzeczy niż inni, przejęli i motto również; stary Jolyon