Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kondolencyjnych, zgodnych z obyczajami towarzyskiemi, mających na celu przynoszenie prawdziwej ulgi nieszczęsnym ofiarom, wymagających umiejętności pocieszania ze strony nietkniętych nieszczęściem, którzy doświadczali przyjemnego czucia, że oto inni cierpią z powodów, które ich osobiście nie dotyczą.
W zasadzie, jedynie popęd do bacznego czuwania na straży wypadków, ten sam więc impuls, pod którego wpływem działa prasa perjodyczna, doprowadził do zetknięcia się Jamesa z panią Septymusową, pani Septymusowej z młodymi Mikołajami, młodych Mikołajów z Bóg wie kim jeszcze i tak dalej. Wielka ta klasa, do jakiej się wznieśli, i teraz trwale należą, wymaga oczywiście pewnej szczerości, bardziej niewątpliwie jednak jeszcze pewnej dozy powściągliwości. Skombinowanie obu tych cnót było gwarancją spoistości ich związku.
Wielu młodszych Forsytów doznawało naturalnie uczucia, otwarcie zresztą wypowiadanego, że nie życzą sobie takiego wtrącania się do ich spraw, tak jednak potężny jest prąd magnetyczny familijnych plotek, że niepodobieństwem okazywało się dla nich samych uniknięcie wtajemniczania się we wszystko, co zachodziło w rodzinie. Czuli, że żadnej niema na to rady.
Jeden z nich, Roger młodszy, zdobył się na heroiczną próbę wyzwolenia młodych Forsytów, otwarcie nazwawszy Tymoteusza, kiedy była o nim mowa, „chytrym lisem“. Śmiały czyn ten obrócił się jednak ostrzem swojem przeciwko niemu samemu. Słowa jego, które doszły, w sposób najoględniejszy do uszu ciotki Juli, zostały powtórzone przez nią zgorszonym tonem pani Rogerowej, skąd już prostą drogą powróciły do Rogera juniora.
Ostatecznie cierpieli tylko sprawcy złych czynów; jak George naprzykład, który dzięki oddawaniu się grze w bilard stracił cały majątek, albo też jak sam Roger młodszy, tak przerażająco bliski złączenia się