Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pięciu dniach, jak to często bywa w podróży po obcych krajach. Epizod ten był, jak owe zielone, niebezpieczne, zarosłe mchem bagna, jakie często spotyka się podczas polowania na bekasy; wstąpić na takie miejsce — znaczy zapaść się w ziemię conajmniej po szyję. No, teraz nie groziło żadne niebezpieczeństwo, skoro mąż jej umarł — biedak! W obecnej chwili, kiedy każdy poświęcał czas wyłącznie służbie dla kraju, byłoby bardzo przyjemnie spędzić kilka godzin w jej towarzystwie i nabrać w ten sposób nowych sił do pracy. — Jakimi oszustami jesteśmy wszyscy — pomyślał. — Gdyby tak ktoś brał na serjo to, co wyczyta w gazetach i w przemówieniach, mógłby uwierzyć, że nikt nie myśli o niczem innem, tylko w jaki sposób dać się zabić dla dobra przyszłości! Upijamy się słowami. Ciekaw jestem, z jakiemi minami zbudzimy się pewnego pięknego poranka, kiedy zobaczymy, że rozsłoneczniony pokój zagląda do naszych okien! Ach, żebyśmy już tylko doczekali się tego; gdybyż nam już było wolno cieszyć się znowu życiem! — Spojrzał na księżyc. Tonął już i rozpływał się w półmrokach świtu. W pierwszych brzaskach dnia widać było wozy z wodą i zamiataczy ulic; pod okapami dachów zaświergotały wróble. W szarzejącym mroku miasto ukazywało dziwnie obce oblicze. Z zamkniętemi okiennicami wydawało się opuszczone, jak Babilon. Jimmy Fort wytrząsnął tytoń z fajki i poszedł spać.

2.

Leila Lynch, powracając ze służby w szpitalu, postanowiła odbyć godzinną przechadzkę, zanim pójdzie do domu. Miała dwie sale pod opieką i z reguły brała tylko dyżury dzienne; jakieś drobne wydarzenie spowodowało, że wyznaczono jej tę nadprogramową służbę. Po 18 godzinach w szpitalu wyglądała natural-