Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rego niema w inoim, albo brak jednego zwoju, który jest u mnie. Nic. prócz tego nie przydziela nas do tych dwu zasadniczych grup ludzi, z których jedni wierzą, a drudzy nie. O, tak! Wiem, że tego nie przyznasz, bo to czyni twą religję naturalną, a nie, jak ją określasz, nadnaturalną. Ale zapewniam cię, sir, że różnica nie polega na niczem więcej. Patrzysz wgórę, albo patrzysz wdół — a nigdy prosto przed siebie. Widzisz, sir, a ja patrzę właśnie przed siebie.
Dnia tego Pierson czuł się bardzo znużony, więc choć należałoby koniecznie odpowiedzieć na tę napaść, nie czuł się na siłach zareagować. Nie mógł zebrać myśli. Odwrócił się wbok i oparł policzek na dłoni, jakby chciał ukryć swą chwilową bezbronność. Kilka dni później powiedział:
— Teraz mogę odpowiedzieć na twoje pytania, Jerzy. Myślę, że potrafię cię przekonać!
Laird odpowiedział:
— Proszę, sir, słucham.
— Zaczynasz swoje dowodzenia od tego, że uważasz ludzki rozum za ostateczny probierz wszystkich spraw. Jakiem to prawem? Przypuśćmy, że jesteś mrówką. Uważałbyś wtedy swój mrówczy rozum za ostatni probierz, nieprawdaż? A czy to byłoby prawdą? — Lekki uśmieszek nie schodził z jego warg, okolonych małą, poważną bródką.
Jerzy Laird uśmiechnął się również.
— To, co mówisz, wydaje się słuszne, sir, — odparł — — ale. zrozum, że nie uważam ludzkiego rozumu za ostateczny probierz w jakiemś absolutnem znaczeniu. Twierdzę tylko, że jest najwyższym probierzem, jakim my możemy się posługiwać; i że poza tym probierzem wszystko jest całkiem ciemne i nieznane.
— A więc objawienie nie ma dla ciebie żadnego znaczenia?