Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na łóżku. Widział, jak oczy jej błyszczały. Nie rzekła słowa, jakby wiedziała, że siła jej leży w milczeniu.
Z rozpaczą w głosie powiedział:
— Musisz mi pozwolić pomówić o tem z twoją ciotką. Ona ma dużo zdrowego rozumu.
— Dobrze.
Pochylił się nad nią i ucałował jej gorące czoło.
— Dobranoc, drogie dziecko, nie płacz! Przyrzeknij, że nie będziesz!
Skinęła potakująco głową i podniosła twarzyczkę. Poczuł na czole dotknęcie jej gorących warg. Odszedł pocieszony nieco.
Lecz Noel siedziała dalej na łóżku, oplótłszy rękoma kolana, zasłuchana w ciszę nocy i w pustkę. Każda minuta stracona bezpowrotnie — każda minuta z tego krótkiego, krótkiego czasu, który mogła przecież spędzić razem z nim!