Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ku; komże chórzystów, suknia panny młodej, wszystko srebrzyste, jak światło księżyca, wszystko nierealne. — Ciekawam, co się z nią stało! — pomyślała. — On nie żyje pewnie, tak samo, jak Cyryl! — Widziała przed sobą znowu twarz ojca, kiedy im dawał ślub, słyszała głos jego: „W radości i smutku, w dostatkach i biedzie, w chorobie i zdrowiu, póki was śmierć nie rozłączy“. Poświata księżycowa na kościele zdawała się poruszać i drżeć — może to trzepotały się spłoszone ze snu gołębie. Potem zamiast tej ślubnej wizji ujrzała monsięur Barra, siedzącego na krześle i patrzącego w ziemię i Chicę, huśtającą lalkę. — Wszyscyśmy zwarjowani, mademoiselle, tylko troszeczkę zwarjowani. Tysiące ludzi o białych duszach, wszyscy troszeczkę szaleni, wie pani. — I Leila stanęła jej przed oczyma z tem dziwnem spojrzeniem. Czuła znów gorące palce Forta, zaciśnięte wokół przegubu jej ręki i szła dalej przed siebie, rozcierając to miejsce drugą ręką. Skręciła na Regent Street. Szeroki luk ulicy zlewał się z nierealnym błękitem nieba, a stłumione pomarańczowe światła lamp potęgowały jeszcze nieziemskość tego obrazu. — Miłość, kraina baśni! Napiłabym się kawy, — pomyślała nagle. Była tuż koło kawiarni,. do której ją raz zabrał Lavendie. Czy miała tam wejść? Czemu nie? Musi przecież gdzieś pójść. Weszła do ruchomej szklanej klatki obrotowych drzwi. Zaledwie jednak zamknęła się za nią szklana ściana, kiedy z błyskawiczną szybkością mignęły jej przed oczyma rysy malarza pełne wyrazu wstrętu; kobiety z czerwonemi wargami, zielony płyn, pachnący miętą; zdjął ją nagły strach. Poszła za pełnym obrotem drzwi i stanęła znów, śmiejąc się, na ulicy. Zobaczyła przed sobą wysokiego młodego człowieka w mundurze. — Hallo! — zawołał. — Chodźmy do środka zatańczyć! — Wzdrygnęła się, cofnęła przed nim i oddaliła się tak szybko, jak tylko mogła. Przeszła