Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wieniem na jego zapadłe policzki, na czoło poorane bruzdami i na ocienione ciemnym zarostem wargi, tak mocno zaciśnięte, nawet przez sen. Świątobliwe życie nie czyniło człowieka najwidoczniej szczęśliwym! Uwagę jej przykuwały szczególnie płowe rzęsy, spoczywające na policzkach, delikatne poruszenia twarzy i całej postaci przy każdym oddechu i drgające nozdrza, z których z łagodnym świstem wydobywało się powietrze. Zbliżyła się i pochyliła nad leżącym; opanowała ją dziecinna chęć policzenia tych rzęs. Wargi jej rozwarły się, gotowe powiedzieć: — Och — na wypadek, gdyby się zbudził. Patrzyła na lekkie drgawki, które od czasu do czasu przelatywały po jego twarzy i było jej go „strasznie żal“. Był wielmożnym panem, miał pieniądze, co niedziela słuchała jego kazania, nie był też jeszcze taki stary — czegóż więcej można było sobie życzyć? A jednak — wyglądał taki zmęczony z temi zapadłemi policzkami. Żal jej go było; wydawał jej się bezradny i samotny, kiedy leżał tak na kanapie, zamiast iść do łóżka, jak się należy. Westchnęła i na palcach poszła do drzwi.
— Czy to ty, Bessie?
Dziewczyna odwróciła się:
— Tak, sir. Bardzo mi przykro, że pana zbudziłam, sir. Szczęśliwego Nowego Roku, sir!
— Ach prawda. Szczęśliwego Nowego Roku, Bessie. Ujrzała, jak jego zwykły uśmiech zamarł, jak twarz jego zmartwiała; widok ten przestraszył ją, wybiegła więc szybko z pokoju. Pierson przypomniał sobie wszystko. Leżał pięć minut bez ruchu, patrząc. osłupiałym wzrokiem w przestrzeń. Potem wstał, złożył odruchowo pled i spojrzał na zegarek. Ósma! Poszedł na górę, zapukał do drzwi Noel i wszedł.
Rolety były już podniesione, ale Noel leżała jeszcze w łóżku. Stanął przy niem i spojrzał na córkę.