Strona:Joanna Grey.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ginie z pogodą — i czarę wychyla!...
Tę biblię oddasz siostrze mojej — Kasi —
Którą tak kocham — tu list do niej — oddaj —
Cały po grecku[1] — by go nie czytali,
Tam jej skreśliłam te zasady życia,
Których, jej radzę, aby się trzymała,
Proś, żeby po mnie długo nie płakała,
Niech znajdzie męża prawego, w ustroniu
Niech żyje — czasem duch mój tam przypłynie
Cieszyć się szczęściem jej — w cichej godzinie —
To list do ojca — —

AYLMER.

Co powiedzieć matce?

JOANNA.

Mistrzu — o! sama nie wiem — powiem tobie,
Że dla mnie serca matki tu nie miała,
Jednak jej powiedz, jeźli się zasmuci,
Że córka żegna ją — i zleca duszę —
I że żałuje, że kiedy już włos jej
Tu posiwieje — ja nie będę mogła
Jej pielęgnować... graj dalej!...
Bo mięknie
Serce — trza stroić jak lutnię — bo pęknie!...

(grają dalej, Aylmer drzy cały)

A widzisz mistrzu — wygrałam! wygrałam!...

(ogląda się i spostrzegłszy kata we drzwiach wydaje krzyk lekki)

Moja Emilio — i Teofilutko!
Weselsze twarze! wy ciągle płaczecie,
Już mi dokucza ten płacz jak fałszywa
Lutnia — gdy słyszę tam! arfy aniołów...
Chodźcie mnie ubrać — prędko — jeszcze wrócę,
By złożyć życie me u tego krzyża!...

(wychodzą wszyscy — wchodzi kat z Alastorem).


KAT.

No! tylko śmiało!...

ALASTOR
(z mieczem w czerwonym ubiorze kata)

A kogoż mam ścinać?

  1. historyczne.