Strona:Joanna Grey.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
JOANNA
(stojąc uderza w arfę i bierze kilka akordów — tak na przemian wygłasza psalm głosem uroczystym i przestawszy mówić znowu przygrywa obyczajem starożytnym).


HOLBEIN.

O jakże piękna!...

FERRERS.

Zda mi się jak zorza
Gdy drząca wstaje ze srebrnej mgły morza,
Słuchajmy... psalm oto Dawida króla!

(wszystko się ucisza).


JOANNA.
(grać przestawszy mówi oparta na arfie)

Jako pragnie jeleń do źródeł wodnych — tak pragnie dusza do Ciebie Panie!
Pragnęła dusza moja do Boga mocnego, żywego, kiedyż przyjdę a okażę się przed obliczem Bożem?
Były mi łzy moje za chleb we dnie i w nocy, gdy mi mówią co dzień: kędyż jest Bóg twój?
Na tom wspomniał — i wylałem na się duszę moją — z głosem wesela — i wyznawaniem głosu godującego.

(przygrywa na arfie)

Czemuś smutna o duszo moja? i czemu się trwożysz? Miej nadzieję w Panu, bo mu jeszcze wyznawać będę, zbawienie oblicza mojego Bóg mój!...
We mnie samym zatrwożyła się dusza moja, przeto będę na cię pamiętał z ziemią Jordanu i Harmonium od góry maluczkiej!
Przepaść przepaści przyzywa, na głos upustów twoich.
Wszystkie wysokie wały twoje i nawałności twoje na mnie się stoczyły.
We dnie Pan rozkazał miłosierdzie swoje — a w nocy pieśń jego —!

(przygrywa — w ciągu tej muzyki król powstaje zwolna i wytęża ręce w jedną stronę jakby miał widzenie. — W głębi sceny okazuje mu się duch jego matki biały z zasłoną przejrzystą na twarzy — wzywa go za sobą i przeszedłszy scenę znika — król idąc za zjawiskiem woła)

O matko! matko! przyszłaś po mnie — idę — idę za tobą...

(na środku komnaty upada i kona — dwór się zbiega — król wskazując na koronę na stole)