Strona:Joanna Grey.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
GUILFORD.

Po grecku ni po łacinie nie umiem — podpisać się potrafię — widzisz jakim szczery! ale spytaj się, jak mieczem władam, jaki rumak mi się oprzeć zdolny — jaka tanecznica mi nierada,

JOANNA.

A — ja nawet tańcować nie umiem — nie umiem!...

GUILFORD.

Albo jak na łodzi z oceanem szamotać się umiem! jedno mam marzenie: to wielkość! chwała! co twój Homer opisał — to zdziałać ja pragnę!... tak sława! to sen mój ognisty! olbrzymi! jedną wielką bitwę wygrać — unieśmiertelnić się... być wielkim jak rycerze średnich wieków... jak ci w Plutarchu — tego jednego lubiłem czytać!.,.

JOANNA (do siebie).

Jakże piękny w zapale swoim! (głośno). O! wspaniałe twe marzenia... większym będzie, kto wielkie sprawy zdziałał, jak ten, kto o nich pisał lub był przy nich tylko... ale mężczyźni z tą ambicyą pół tylko serca mają dla rodziny...

GUILFORD.

Oto twój pierścień!

JOANNA.

Jakżem szczęśliwa!

GUILFORD.

A ja nie!

JOANNA.

Czemu?

GUILFORD.

Bo bylibyśmy dłużej z sobą...

JOANNA (podając mu rękę).

Jakżeś dobry kuzynie!

GUILFORD (jej rękę całując).

O! jakżeś ty niebieska!...

JOANNA.

A! co za szczęście, żem ten pierścień znalazła. Zamyśliłam sobie coś...

GUILFORD.

A! i ja mam pierścień!... który właśnie zginął — nigdzie tylko tu...