Strona:Joanna Grey.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
KRÓL.

Któremu ty odszkodowujesz, co traci na miłości braterskiej. (Elżbieta odchodzi) Godneście siebie! moje siostry — prawda, co kłamie — i kłamstwo, co prawdę mówi...

MARYA.

Bezkarnie słów tych król nawet nie wymawia...

KRÓL.

Milcz! i pilnuj twego różańca! znam cię dobrze! dokuczyłaś mi dosyć — ale strzeż się niełaski Edwarda!...

MARYA (z wściekłością).

Przed sąd monarchów pozwę Ciebie młokosie! opiekun mój Karol piąty z tronu cię strąci!...

KRÓL.

Tak jak mego ojca! o ja nie papież!...

NORTHUMBERLAND.

A — wybacz królu — w obecności naszej obraza majestatu! milordowie słyszeliście?

MARYA.

Więc hrabio de Lisle pamiętaj o losach twego ojca!

KRÓL.

To książę Nortumberland! Jeszcze słowo — a utracisz prawo do korony!

MARYA (przerażona).

Co?... testament ojca mego?

KRÓL (zrywa się).

Będzie unieważniony! a ty możesz pójść tam, gdzie Katarzyna Howard!...

MARYA.

A!!! (omdlewa, ks. Northumberland wspiera ją na ramieniu).

JOANNA GREY.

O biada! jakże nieszczęśliwy dzień wybrałam...

MARYA (przychodząc do siebie).

O!.. pomocy w sprawie mojej!..

KRÓL.

Za wcześnie!.. Ostrożnie!!

NORTHUMBERLAND (zawsze wspierając ks. Maryę).

Błagam waszą Wysokość, niech się ukorzy przed obrażonym majestatem króla naszego — to może całą przyszłość zasępić!..