Strona:Joanna Grey.djvu/031

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROGER.

Pożegnać raczej Mylady — dziś wracam do Niemiec.

KSIĘŻNA.

Wstrzymaj się do wieczora, muszę strój zmienić...

ROGER.

Niestety, chwile moje policzone — wybacz Mylady — pragnąłem głównie widzieć waszą Joannę i powinszować wam...

KSIĘŻNA.

Więc żegnam (odchodzi.)

KSIĄŻE SUFFOLK.

O jakże podobny portret mojej Joanny! kopię zamawiam dla siebie!

HOLBEIN (uniżenie.)

Z całego serca łaskawy książe...

ROGER (z rozrzewnieniem.)

Bądź że mi zdrowa Joanno! może na zawsze! książę! podróżowałem wiele i myślałem o tem com widział! jedną tylko w Europie spotkałem kobietę podobnego umysłu — w Neapolu to Vittoria Colonna! ale ona nie dotrzyma waszej Joannie! gaśnie przy niej! O książe czuwaj nad dzieckiem twoim! to perła naszego wieku odrodzenia!... (kłania się księciu, ściska się z Holbeinem, Aylmerem i Sadderem — do Joanny, której ręce obie trzyma) Gwiazdko nasza! bądź błogosławiona! i nie gaś promyka, co zapłonął w wnętrzu twojem! Joanno! szlachetna Joanno! bądź zdrowa! wierna bądź prawdzie, a prawda wierną ci będzie do końca!..

JOANNA.

Do końca!...

(Roger wychodzi, za nim Holbein, Aylmer i Sadder.)


KSIĘŻNA SUFFOLK ('wraca.)

Joanno! natychmiast się przebrać! dziś nowi goście przybędą, mówiłam ci, żebyś zieloną suknię wzięła, pozrzucaj te zaniedbane szaty!.. tracisz tylko czas z temi uczonemi i z tym bałwanem! Pla...pla...pla...pla...platanem!

JOANNA.

Platonem!!!

KSIĘŻNA.

Wszystko jedno, dość źle, że rozumu a nie podobania się światu pilnujesz, powiedz mi jaki ty los zrobisz? do czegoś ty